Warsztat Terapii Zajęciowej
przy Domu Pomocy Społecznej
w Ciechanowie
Kącik poetycki
Izabela Dąbkowska – ciechanowianka, poetka. Uczestniczka Warsztatu Terapii Zajęciowej przy Domu Pomocy Społecznej w Ciechanowie, ul. Krucza 32.
Poezją interesowała się „od zawsze”, zaczęła tworzyć własne wiersze w okresie szkolnym. Zadebiutowała wierszem pt.: „Świerszcz” w XI Mazowieckim Przeglądzie Twórczości Artystycznej Osób Niepełnosprawnych ATAN’2018 zdobywając Nagrodę III Stopnia w kategorii poezja.
Rok później – w XII Przeglądzie ATAN’2009 zdobyła I Nagrodę.
Jest zdobywczynią Dyplomu Honorowego XV Ogólnopolskiego Konkursu Poezji „O Złoty Klucz Ciechanowskiego Ratusza”.
W oczekiwaniu na wiosnę
Kiedy przyszłaś wiosno
Nie widziałam cię!
Tak bardzo czekałam
Który to był dzień?
Bo to wiesz tak trochę nie wypada
Czekam twych promieni słońca a tu rzęsiście pada
Chciałam się przytulić do promieni słońca
A tu mnie przeszywa wiatr i gałąź trąca
Może tego nie wiesz, ale my poeci
Z ciebie się cieszymy jak malutkie dzieci
Zawstydzona wiosna znów buchnęła żarem
Obrażona trochę że to wiersz za karę.
Serce skute lodem
Dlaczego jesień nie ma być najpiękniejszą porą roku
Bo ty nie lubisz tego chłodu o zmroku
To tak jak wtedy, gdy obrzucam cię zimnym spojrzeniem
Ale się w środku jak jabłko rumienię
Tak jak wtedy gdy wieje milczeniem
I zanikają radości promienie
I jeszcze spadną jak deszcz szczere łzy
Dopóki jeszcze są jakieś sny
Pomyślę czasem tak mimochodem
Do czasu kiedy serce nie skute lodem.
Nadzieja
Zacierać łzami ślady niepowodzeń
Unikać gorzkich ludzkich ocen
Zamykać strach w szorstkiej dłoni
Uciec nieszczęściu które ciągle goni
Spisywać ból na wierszu stronach
Cieszyć się że los jeszcze nie pokonał.
Natura mężczyzn
Niszczyłeś prawdę mówiąc ja nie kłamałem
Burzyłeś spokój mówiąc – tego nie chciałem
Tłumacząc tobie traciłam wątek
Myślałam koniec bólu a to początek
Wiesz zaufania kredyt dałam ci wielki
Teraz mi przyszło spłacać karne odsetki.
Osobowość
Jest tylu ludzi, ile barw
Każdy odmienny ma swój świat
Każdy różniące ma swoje sprawy
I przez to chyba jest ciekawy
Próbuję czytać znaki na ziemi
Może me życie się odmieni
Próbuję szukać znaków na niebie
Może odnajdę wreszcie siebie.
Wyobraźnia
Z każdej chwili upstrzonej przez życie
Skrupulatnie nakreślonej w zeszycie
I z każdego ciepłego uśmiechu
I z tych łez wycieranych w pośpiechu
Z myśli różnych i różnych czynów
Z ludzi światłych i zwykłych kretynów
Tyle siły zazwyczaj jest nas
Kształtowanych zwykle przez czas
Świerszcz
A ty graj świerszczu, graj przy kominie
Nim leniwe lato upłynie
Przy ostatnich ciepłych promykach
Bo mnie koi twoja muzyka
Zagraj zanim zabarwią się
Zanim zbiorą owoców gromady
Dźwięcznym głosem przemów raz jeszcze
Tak jak wy potraficie to świerszcze
Niech muzyka twoja zaczeka
Na każdego dobrego człowieka.
Uroki życia
Podziwiać wschody i zachody słońca
Żyć swoim życiem aż do końca
Misternie tkać życie jak pajęczynę
I zbierać każdą szczęścia okruszynę
Śmiać się do przyjaciół i śmiać się z wroga
Uwierzyć w człowieka i opatrzność Boga
Powiedzieć czasem mamy problemy
Lecz tylko miłymi wspomnieniami żyjemy.
Moc drzemie we mnie
Od kiedy przyszłam na ten świat
W oczy wiał lodowaty wiatr
Tajne problemy wielkiej miary
I nieuczciwe ludzkie zamiary
Nie raz też w życiu się sparzyłam
Bitwa przegrana – wojnę zwyciężyłam
Czasami pięścią przewalczyłam życie
Częściej spisywałam ból w zeszycie
Często ktoś moje łzy osuszał
Choć wcale tego robić nie musiał
Znalazłam coś, to ukryta siła
Która od zawsze we mnie była
Dziękuję przyjaciołom, przebaczam tym co zranić mnie nie mogą
Pójdę przez życie z podniesioną głową.
Cztery pory roku
Jeszcze nie tak dawno śnieg obficie prószył
Mróz nie miał litości chciwie szczypał w uszy
Wiosna jakoś Polskę długo omijała
Tak jak by w ogóle przyjść do nas nie chciała
W końcu zaszczyciła nas ciepła promieniami
Ale tak już bywa z tymi roku porami
I dopiero co rozkwitła leszczyna
Zaraz się zaczerwieni jarzębina
Przyjdzie lato jak po żniwach złote łany
I zaścielą ziemię różnobarwne dywany
Chwila i ziemia kolorami się zmieni
Nie na długo bo się skończy i pora jesieni
Wiatr postrąca winogrona i jarzębiny
Żeby zrobić miejsce dla zimy.
Radość o poranku
Poranek pachnie kawy aromatem
Naparem kawy witam się ze światem
Ledwie ogrzeję kubkiem dłonie
Myślami za Warsztatem gonię
Ja każdą z osób tutaj cenię
Nawet jeśli przechodzi to niezauważenie
Każdy w zanadrzu jakiś talent chowa
I każda z osób jest tu wyjątkowa
Tu ludzie są przeze mnie lubiani
Ja lubię wracać do tej bezpiecznej przystani.
Okruchy szczęścia
Życie jest trudne, nikt nie zaprzeczy
Uczę się cieszyć z małych rzeczy
Takie malutkie szczęścia okruchy
Dodają siły mi i otuchy
O rady mądrych ludzi pytam i promienieję i rozkwitam
Na siebie pomysł mam nie chcę zwlekać
I z wyznaczonych ścieżek już nie chcę uciekać